Obrazy zrealizowane, jako prace dyplomowe pod koniec studiów to konsekwencja znużenia problemami czystej sztuki. Wynikały z potrzeby odniesienia się do rzeczywistości, skomentowania gierkowskiej wizji drugiej Polski. W konwencji przypominającej socrealizm podjąłem dosłownie skonwencjonalizowane motywy malarskie przedkładając prawdę nad piękno. Chciałem pokazać tu i teraz Polskę z 1079 roku. Rok później, po solidarnościowym zrywie, ta ironizująca konwencja straciła w moim mniemaniu swoje walory. O tym, co chciałem malować można było mówić głośno. Jako malarz straciłem grunt pod nogami.